Dusza hazardzisty nie jest obca wielu przedsiębiorcom, którzy prowadzą swoje interesy w dynamicznej polskiej rzeczywistości rynkowej. Specjaliści od analizy ryzyka potrafią ocenić, co się opłaca, a co nie. Z drugiej strony dość oczywistym jest stwierdzenie, że nie warto ryzykować, jeśli nie ma takiej konieczności. Znakomitym potwierdzeniem tego faktu są kwestie związane z opłatą produktową od aut.
Od stycznia 2014r. zaczęły obowiązywać nowe przepisy związane z gospodarowaniem opakowaniami i odpadami opakowaniowymi. Podstawą prawną zmian jest ustawa z 13 czerwca 2013r. o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi. Jedną z istotnych zmian jest nałożenie na urzędy marszałkowskie obowiązku przeprowadzania regularnych kontroli przedsiębiorców, którzy wprowadzają na rynek krajowy opakowania z tworzyw sztucznych, aluminium, stali oraz drewna, a także produkty takie jak olej i opony.
Jak nie trudno zgadnąć, jeśli w wyniku kontroli zostanie stwierdzone jakiekolwiek niedociągnięcie, urząd naliczy karę (na marginesie – wysoką karę). Przepisy nie powinny być dla nikogo zaskoczeniem, bo obowiązują już od wielu lat. Przepisy dotyczące recyklingu i odzysku są dość skomplikowane, a dodatkowo, dotychczas ich przestrzeganie nie było poddawane zbyt wnikliwym kontrolom. Efektem tego stanu jest to, że znaczna część przedsiębiorców, którzy powinni wnosić opłatę produktową zwyczajnie tego nie robią, a często zwyczajnie nie wiedzą, że powinni.
Kto musi płacić?
Do corocznego uiszczania auto opłaty produktowej zobowiązani są przedsiębiorcy, którzy wprowadzają na rynek krajowy produkty w opakowaniach. Niestety (niestety, bo już podniesienie akcyzy na sprowadzone auta miało na tę branżę znaczący wpływ) opłata produktowa dotyczy również importerów aut. Ustawa o opłacie produktowej nakłada na nich obowiązek zapewnienia odzysku, a w szczególności recyklingu odpadów opakowaniowych i poużytkowych (w odniesieniu do aut są to: opony, olej i akumulatory). Ustawa nakłada na nich również obowiązek prowadzenia ewidencji masy oraz rodzaju opakowań i produktów wprowadzanych na rynek. Obowiązująca od stycznia 2014r. ustawa znacznie poszerzyła uprawnienia organów samorządowych w zakresie identyfikacji, weryfikacji oraz kontroli podmiotów gospodarczych, które są częścią systemu gospodarowania odpadami. Co za tym idzie, ci, którzy dotychczas zapominali, nie wiedzieli, czy unikali wnoszenia opłaty produktowej mogą – mówiąc kolokwialnie – mieć poważny problem.
Co robić aby uniknąć kary?
Oczywiście zapłacić… Ustawa przewiduje dwa możliwe scenariusze – samodzielne załatwienie związanych z opłatą produktową formalności lub skorzystanie z usług organizacji odzysku. W pierwszym przypadku czekają na nas żmudne wyliczenia, wypełnianie formularzy, wizyta w urzędzie marszałkowskim, korekty, etc., czyli typowy dzień w urzędzie. W drugim zaś – niewielki koszt i święty spokój. Z dostępnych na rynku danych wynika, że koszt związany z usługą oferowaną przez organizacje odzysku jest nieraz dwudziestokrotnie niższy od najniższej przewidzianej ustawą kary za brak wniesienia opłaty produktowej. Szczegółowych informacji najlepiej szukać u źródeł – w kwestiach formalnych na stronach urzędów marszałkowskich, w kwestiach kosztów – na stronach konkretnych organizacji odzysku.
Państwo, poprzez skomplikowane procedury, nowelizacje przepisów i wzmożone kontrole stara się pozyskać środki na własne funkcjonowanie. Szkoda, że dzieje się to kosztem przedsiębiorców, którzy i tak nie mają łatwego życia. Nie zmienia to jednak faktu, że w konfrontacji z urzędami stoimy raczej na przegranej pozycji. Nawet jeśli cechuje nas zamiłowanie do ryzyka, w kontekście opłaty produktowej nie ma to sensu. Racjonalne podejście do rzeczywistości podpowiada, że jeśli możemy gdzieś oszczędzić czas i energię (czytaj – uniknąć konieczności odwiedzania urzędu) to należy z tej możliwości skorzystać. W odniesieniu do gospodarowania odpadami – jeśli ktoś, za niewielką opłatą, może zrobić to za nas, niech zrobi, a zaoszczędzony czas i siły będziemy mogli wykorzystać na coś innego.